Ale oczywiście ja miałam go gdzieś. Przewróciłam się na drugi bok, w stronę właściciela owego głosu. I poczułam że kładę się na czyimś ramieniu. Przeciągając się otworzyłam o czyi ujrzałam Baekho już gotowego do wyjścia.
- Jeśli w tej chwili nie opuścisz mojego łóżka nie dożyjesz następnych świąt. – powiedziałam najbardziej stanowczym głosem na jaki był mnie stać o 6:00 rano.
- Wstawaj śpiochu bo przez ciebie spóźnimy się na samolot. – zaśmiał się chłopak wstając z łóżka.
Uczyniłam to samo o chłopak i włam się do łazienki kątem oka zobaczyłam że wszyscy już gotowi. Wzięłam mega szybki prysznic, owinęłam się puchatym, białym ręcznikiem i zajęłam się włosami wysuszyłam je i delikatnie wyprostowałam. Następnie ubrałam się w jakiś wygodne ciuchy i zrobiłam delikatny makijaż, od razu umyłam zęby bo i tak rzadko jadam rano śniadanie. Wyszłam z łazienki i udałam się prosto do kuchni, tak jak się spodziewałam przyjaciele już siedzieli przy stole i rozmawiali.
- To wy lecicie z nami? – zagadnęłam przysłuchując się rozmowie.
- No tak niby mieliśmy lecieć jutro ale i tak nie mamy żadnego koncertu, a Baekho uparł się że chce lecieć z tobą. – powiedział spokojnym głosem Aron, po angielsku dodał oczywiście to o Baekho.
- Ej no co on powiedział?! – zapytał wystraszony chłopak.
- Całą prawdę zaśmiałam się pijąc wcześniej przygotowaną przez Mimori herbatę.
Jakieś piętnaście minut później wyszliśmy z domu udaliśmy się na lotnisko dwoma taksówkami. Tym razem wszystko poszło o wiele szybciej bo chłopcy byli bardzo znani w Japonii. Po załatwieniu wszelkich formalności jako jedni z pierwszych udaliśmy się na pokład samolotu. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie więc dużo rozmawialiśmy. Po jakimś czasie weszłam na Facebooka sprawdzić co nowego i popisałam z przyjaciółmi z Polski. Na miejsce czyli do Seulu dolecieliśmy koło południa, pożegnałam się z chłopakami i przyjaciółkami i rozeszliśmy się w swoje strony. Wy przytulałam się z rodziną a kiedy wracaliśmy do domu opowiedziałam im wszystko, no… może nie wszystko pominęła takie szczegóły jak gra w butelkę. I to że znam chłopaków z NU’EST. Jak ja mogłam jej o tym nie powiedzieć. Zresztą to może i lepiej… W domu zjadłam pyszny obiadek i posiedziałam z rodzinką w salonie około 14:00 zadzwoniła Mimori mówiąc że idzie z Ayakashi na spacer i czy też mam ochotę bez wahania się zgodziłam. Wyszłam z domu i wystarczyło że uszłam kawałek a już spotkałam przyjaciółki.
- No hej śliczne! – powiedziałam przytulając się na powitanie.
- Cześć najpierw idziemy na lody a potem do parku może być? – zapytała od razu przedstawiając mi plan Ayakashi.
- Spoko, spoko. – odpowiedziałam i ruszyłyśmy przed siebie.
Tak jak zawsze zamówiłyśmy sobie dwa pucharki lodów jagodowych i jeden śmietankowo-pomarańczowy. Były naprawdę przepyszna niestety nie było mi dane zjeść ich za dużo, gdyż Mimori wywaliła na mnie prawie całą ich zawartość.
- Dziewczyny idziemy teraz do mnie nie chce mi się chodzić po parku a chłopaki chcieli się z wami spotkać. – zachęciła nas Ayakashi kiedy miałyśmy się udać do parku.
- A co oni już bez nas dnia nie wytrzymają… a tak właściwie to kilku godzin… ? – zapytałam ze śmiechem w głosie.
- Aigoo… Nie to ja zapraszam was do siebie.. to co idziecie? – zapytała weselej przyjaciółka.
- Arraso! – powiedziałyśmy chórkiem i ruszyłyśmy za dziewczyną.
Do przyjaciółki było naprawdę niedaleko jednak my ciągle się wygłupiałyśmy więc na miejsce przybyłyśmy za jakieś 30 minut. Ayakashi otworzyła drzwi i krzyknęła.
- Annyeong!
- Cześć co ty tu… O! część dziewczyny! – krzyknął Aron schodząc z góry.
- Cześć. – odpowiedziałyśmy ponownie chórkiem.
- Właśnie mieliśmy oglądać następną część tego horroru co ostatnio przyłączycie się? – zapytał uśmiechając się pięknie co odsłoniło rząd jego bielutkich zębów.
- Pewnie – odpowiedziała za nas jego siostra i zaczęłyśmy kierować się na górę.
Kiedy reszta chłopaków nas zobaczyła prawie spadła z wielkiego łóżka stojącego naprzeciw telewizora. Jak się okazało chłopcy mieli oglądać film w pokoju Rena ale tam jest za mało miejsca więc przenieśliśmy się do salonu. Tym razem siedziałam na skraju kanapy obok Minhyuna, którego non-stop przytulałam ze strachu. Jestem prawie pewna że Baekho posyłał mu wściekłe spojrzenia ale byłam zbyt zajęta filmem. Kiedy skończyliśmy oglądać było już ciemno a ja domu miałam iść na piechotę. Na szczęście Baekho zaproponował ze mnie odprowadzi…
*___*
Omo! dzięki za aż 7 komentarzy pod poprzednim postem. Ale najbardziej na świcie chciałam podziękować MOJEJ Madzi za cudowny wygląd bloga kocham cię :-* Dzięki za to ze macie ochotę czytać te moje wypociny ;-*
Hm.. Ale ciekawiee <3
OdpowiedzUsuńI co z tym 'odprowadzeniem' ? xD
Pisz dłużej noooo! :L
Ale fajneeee ; D
OdpowiedzUsuńPisz dłużeeej. Chcę znać więcej szczegółów noooo.
OdpowiedzUsuńhttp://seranity-mitty.blogspot.com/
No ba, że mamy ochotę ;P Pisz dłużej, bo ja chcę wiedzieć więcej ;* Każdy szczegół z wyprawy Yuki i Baekho do domu dziewczyny musi być dokładnie opisany ;P Arraso? To jest super, hehe ;P Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam cieplutko ^.^
OdpowiedzUsuńale bosskie! :D Jak zacznie się czytać to chce się jeszcze więcej i więcej i więcej! :3 Czkam na ciąg dalszy <33
OdpowiedzUsuńAwwwww *-*
OdpowiedzUsuńSuper ^^