wtorek, 24 września 2013

Rozdział 30

Idąc w dół schodami słyszę jedynie dudnienie tętna, własny oddech i kroki. Wiem gdzie mam iść, ale co mam zrobić? Co powiedzieć? Wychodzę na ulicę, słońce sieci przepięknie i ciepło. Miła odmiana po miesiącach przesiedzianych w chłodnym domu. Przez chwilę stoję wchłaniając i ciesząc się ciepłym powietrzem, a potem decyduję. Skręcam w prawo idąc wolno chodnikiem. Nie wiem co zrobię ani co powiem ale wiem jedno na pewno nie wyjdę z stamtąd  dopóki nie dopnę swego. Będę płakać, krzyczeć, gryźć i drapać ale dopnę swego. A jeśli nie to… to nie mam tu już nic do roboty bo straciłam swoje życie.
Mijałam masę ludzi zastanawiając się czy są szczęśliwi. Wiele z nich gdzieś się z spieszyło. Co to za życie będąc w ciągłym pospiechu i monotonni? Nie chcę dorastać bo stanę się taka jak oni. Ale stop. Musze się skupić na tym gdzie idę. To już tylko jedna przecznica a ja nadal nie wiem co powiedzieć i co zrobić. Teraz i tak się nie poddam jestem za blisko. Co w ogóle próbuję zrobić?  To tu. Biały apartament w środku miasta. Podchodzę ostrożnie do drzwi i z wahaniem dzwonie dzwonkiem. Otwiera mi jakaś ładna szatynka ale to nie jej szukałam.
- Dzień dobry. Czy zastałam może Rainę? – pytam dość cicho.
- Um. A o co chodzi? – pyta badawczo mi się przyglądając.
- Chciałam z nią porozmawiać. Jestem… - no właśnie kim ja tak naprawdę jestem – przyjaciółką Arona.
- Ahh. Tak. Miło mi cię poznać – mówi uśmiechając się przyjaźnie – Niestety Rainy nie ma. Ale jeśli chcesz mogę jej coś przekazać.
- Nie, nie trzeba – mówię cicho.
Żegnam się  kieruje się w stronę apartamentu NU’EST. Już chyba wiem gdzie jest… Niepotrzebnie tam poszłam! I tak nie wiem co chciałabym jej powiedzieć.  Chciałam odwiedzić chłopaków, ale on tam jest.. no nic przeżyję. Idę dość wolno byle tylko przedłużyć sobie czas. Między czasie pisze SMS-a  do Minhyuna czy są w domu. Jak się okazuję są i nie mogą się doczekać aż przyjdę.  Moje życie jest tak dziwne… Gdyby ktoś chciał napisać o nim książkę rezygnował by w połowie twierdząc że to nie ma chyba jednak sensu. Po drodze wstępuję jeszcze do marketu kupić sobie coś do jedzenia bo zrobiłam się bardzo głodna. Ze smakiem zjadłam zakupioną drożdżówkę i starłam się nie Myśleć o tym co się wczoraj działo. Dalej nie mam pojęcia jak mogłam tak długo spać, po tym jak Aron wyszedł, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Musiałam  być wykończona. To już tak niedaleko tylko kilka kroków. Nie mam pojęcia jak to zniosę. Niby najgorsze mam już za sobą, ale tak dawno ich nie widziałam. Podchodzę do drzwi i delikatnie w nie pukam, nie jestem jednak pewna czy ktoś w ogóle usłyszał. Muszę im w końcu powiedzieć aby zamontowali dzwonek. Po chwili słyszę czyjeś kroki i moim oczom ukazuje się Jonghyun.
- Yuki to ty! – niemal krzyczy i rzuca mi się na szyję – Stęskniłem się za tobą.
 - Też tęskniłam. – odwzajemniam uścisk.
Kiedy się już od siebie odklejamy w przedpokoju pojawia się cała reszta zdziwiona krzykiem JR. Witam się z każdym z osobna i niemal czuję na sobie te wszystkie oczy kiedy przytulam także Baekho. Jak się okazuję Arona nie ma w domu, to może i lepiej.  Zdejmuję buty i idziemy do salonu, gdzie każdy wypytuję mnie o to jak było we Francji. Świadoma tego że nie mogę powiedzieć im prawdy zmyślam nieco, mówiąc że było całkiem fajnie. Wiem że gdybym powiedziała prawdę od razu pomyśleli by ze coś ze mną nie tak. Przytłoczona sytuacją i widząc zmartwione miny przyjaciółek, które wiedzą jak kłamię, szybko zmieniam temat. Zapytałam bez zastanowienia co tam u nich nowego, i zaraz zaczęłam tego żałować. Chłopcy chyba jednak to zauważyli albo po po prostu nie chcieli mnie dobijać więc nie powiedzieli ani słowa o Aronie.
- Minhyun ma nową dziewczynę! – wydarł się od razu Ren.
- Ej! Dlaczego ja jej jeszcze nie znam? – zapytałam uśmiechając się przyjaźnie do speszonego chłopaka.
- Spokojnie za niedługo na pewno ją poznasz.
Mniej więcej godzina ubywa nam na rozmowie o niczym śmiechu i wspominaniu.  Dawno nie byłam tak szczęśliwa i uśmiechnięta. Kiedy powiedziałam że zostaję na dłużej i będę tu studiować nikt nie chciał mi uwierzyć i przekonała ich dopiero Ayakashi, która powiedziała im że mam już nawet urządzone mieszkanie. Wszyscy wyglądali na takich szczęśliwych specjalnie zwróciłam uwagę na Minhyuna i Rena z Mimori. Cały czas się do siebie uśmiechali a Minhyun niemal nie odrywał się od telefonu. Poczułam lekkie ukłucie zazdrości w sercu ale równocześnie, cieszyłam się szczęściem przyjaciół, rodziny… Kiedy tak siedzieliśmy zamyśleniu i nikt się nie odzywał, niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi. 

~~~~~~~~~~~~~~**~~~~~~~~~~~~~~

Matko! Nie wierzę! Po prostu nie wierze ze już 30 rozdziałów za mną. Gdyby nie wy i motywacja moich wspaniałych przyjaciół nigdy by mi się to nie udało. Jesteście cudowni a tego bloga pisze wyłącznie dla was. Komentarze mnie tak bardzo motywuję a kiedy widzę ile was już jest mimowolnie się uśmiecham. Nie mam pojęcie jak wam dziękować za to wszystko ♥

piątek, 20 września 2013

Rozdział 29

Dziewczyna wyszła a ja tylko usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać jak małe dziecko, kiedy nagle poczułam że ktoś mnie przytula… Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Arona. Widzę dokładnie w jego oczach smutek i tęsknotę.  Nie mam pojęcia skąd się tu wziął ale nie jest to teraz dla mnie ważne. Bez namysły rzucam się w jego objęcia, czując znajomy zapach i ramiona, które mnie obejmują zaczynam łkać jeszcze głośniej. W głowie mam kompletną pustkę, ale w sercu czuję narastające ciepło i miłość. Odsuwam się delikatnie od chłopaka i niepewnie muskam jego usta swoimi. Całując chłopaka czuję jeszcze przez chwilę swoje słone łzy.
- Przepraszam. Kocham cię! – krzyczy szepcząc.
- Też cię kocham.
Przez chwilę siedzimy tak wtuleni siebie, ale wiem ze zaraz będziemy musieli zacząć rozmowę. Prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych w moim życiu. Wszystko się tak skomplikowało… Jeszcze rok temu byłam szczęśliwa z Baekho, miałam przyjaciół. Baekho…
- Pogodziłeś się z Baekho? – pytam cicho, zaczynając.
- Tak… Prawie. Ale mam wrażenie że gdyby on się wtedy nie zgodził…
-Nie mów tak… Proszę…
- Dla ciebie wszystko – mówiąc to całuję mnie w czoło.
Siedzimy tak jeszcze długo, bardzo długo. Chłopak nie zaczynał tematu a ja też nie chciałam psuć tej chwili. Wiedziałam że musimy poważnie porozmawiać. Tylko nie teraz…
- Tęskniłam… - mówię chcąc przerwać ciszę.
- Ja też, ale teraz tutaj jesteś a ja już cie z tond nie wypuszczę. Zbyt bardzo cie kocham. – jego głos jest tak stanowczy że zastanawiam się czy obiecuję coś sobie czy faktycznie mówi do mnie.
- Będzie nam ciężko… - przypominam z ciężkim sercem specjalnie nie patrząc mu w oczy.
- Razem damy radę!
Chłopak stwierdził że dziś nie ma już nic do roboty i Mozę u mnie trochę zostać. Ucieszona i nieco podbudowana jego wizytą zaproponowałam jakiś film. Ale nie skupiłam się na filmie i zupełnie nie pamiętałam co w nim było. Cały czas byłam zamyślona więc kiedy chłopak coś do mnie mówił zupełnie nie wiedziałam o czym mówi.
- Yuki jesteś jakaś nieobecna…
- Tak… przepraszam ale to wszystko mnie przerasta – wyznaję.
- Damy sobie razem radę… w końcu nie możemy być z nią parą w nieskończoność…
- A co jeśli będą wymagali czegoś więcej niż niezobowiązujący związek? Powiesz mi że przecież są rozwody? Nie umiem tak – robię chwilową pauzę i uspokajam głos – Dziś była u mnie Ayakashi i powiedziała mi ze muszę walczyć, wiesz co sobie uświadomiłam? Że nie potrafię. Nie chcę cię stracić bo bardzo mi na tobie zależy ale nie wiem co mam zrobić aby cię odzyskać.
- Nie musisz mnie odzyskiwać. Jestem twój, tylko ciebie kocham…
-  Nie prawda. Nawet jeśli mnie kochasz to teraz jesteś z nią i nic tego nie zmieni – mówię i ostatkami normalnego głosu oświadczam ze powinien już wyjść.

Niepewnie się zgadza i z głuchym trzaskiem zamyka za sobą drzwi. Ja nie chce zamykać żadnych drzwi wolę aby pozostały otwarte żebym zawsze mogła wrócić do tego kiedyś zostawiłam. Nigdy nie zamykam ich do końca zawsze zostawiam delikatnie uchylone… Ze spokojem kieruję się na górę do sypialni. Opadam tyłem na szerokie łoże i czuję jak coś ciepłego spływa mi po policzkach. Nie ocieram łez pozwalam im swobodnie płynąć. Leże tak z kamienną twarzą nie myśląc o niczym. Co ja zrobiłam źle? Tyle smutku jest w moim życiu, właśnie dlatego tak bardzo doceniam jeśli pojawi się w nim jakiś szczęście. Wierzę ze bez smutku jaki był w moim życiu nigdy nie zaznałabym tyle szczęścia. To smutne że jedni mają wszystko a innym nie zostaje nic. Że nie wszyscy mają szczęśliwą rodzinę i wspaniałych przyjaciół. Mam to a jednak nadal mi czegoś brakuję. Miłości. Nie takiej przyjacielskiej czy od mamy ale takie pięknej i romantycznej miłości… Czy to możliwe aby w życiu jednego człowieka było tak wiele samotności, nawet jeśli jest się otoczonym licznymi ludzi? To jest właśnie mój problem mimo tego że jestem otoczona masą ludzi to i tak czuje się sama. I chodź mi z tym źle to na tyle przyzwyczaiłam się już do tego stanu że wszystkie problemy staram się rozwiązywać sama. Nie pozwalam ludziom przekroczyć pewnej granicy. Żyję w bańce mydlanej złożonej z moich uczuć i bólu. Kiedy już zaczęłam Lubić samotność i nienawidziłam obecności ludzi przeprowadziłam się tu. Poznałam moich przyjaciół. Nie byłam samotna i nagle… Francja. STOP! Koniec jeśli będę tu tak leżeć to i tak nic nie zdziałam. Podnoszę się powoli z łóżka i wolnym krokiem udaję się do łazienki. Zmywam rozmyty tusz i kredkę z twarzy, poprawiam włosy i wychodzę. Bo jak coś zmienić siedząc i nic nie robiąc?

______________

Czyżby wena wróciła? Chyba tak dziękuję za to ze jesteście. 30 obserwatorów! Nie sadziłam ze uda mi sie tyle osiągnąć jesteście cudowni dziękuję za to że wspieracie mnie komentarzami. :)

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 28

Ze łzami w oczach kliknęłam w link do artykułu, poczekałam aż strona się otworzy i zaczęłam czytać. Co jeszcze się zepsuje? Jakie jeszcze czekają mnie rozczarowania? On… już nie czeka… przyjechałam za późno… Od dwóch tygodni oficjalnie chodzi z Reiną z After School. A więc o tym chce rozmawiać Ayakashi. Nie chce abym przeżyła aż tak wielkie rozczarowanie. Troszczy się o mnie. Czy tylko nie chce abym robiła sceny? Nie na pewno nie! To ciągle moja przyjaciółka. Prawda? Była już dwudziesta trzecia więc wyłączyłam laptopa i zebrałam się do spania. Szybko zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę złożoną z legginsów i za dużej niebieskiej bluzki. Położyłam się do spania ale jak zawsze w takich sytuacjach miałam ogromny problem z zaśnięciem. Długo myślałam o tym co zdarzyło się w moim życiu i czy warto walczyć o to co było kiedyś…? Sama nie wiem.
Następnego dnia całe przedpołudnie chodziłam jak zaklęta i na niczym nie mogłam się skupić. Ciągle myślałam o spotkaniu z przyjaciółką. Byłam prawie pewna że chciała mnie o tym uprzedzić, że będziemy rozmawiać o Aronie. Około dwunastej postanowiłam  poszukać czegoś do ubrania. Postawiłam na  legginsy oraz wygodny sweterek sięgający do połowy uda. Na obiad przygotowałam sobie naleśniki z bita śmietaną i powidłem od mamy. Kiedy skończyłam  jeść szybko pozmywałam po sobie naczynia, było już po czternastej kiedy skończyłam, więc postanowiłam ogarnąć nieco mieszkanie. Już kończyłam kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Ayakashi, wyglądała jakby coś ją ugryzło. Co tylko utwierdziło mnie w moich przekonaniach.
- Cześć Yuki… Tęskniłam… - mówi czule przytula.
- Też tęskniłam. – odpowiadam odwzajemniając uścisk.
- Cieszę się że zgodziłaś się na spotkanie, wszyscy się za tobą stęskniliśmy – nie wiem dlaczego ale mam wrażenia że podkreśliła słowo wszyscy – Tylko, boję się że już wiesz o czym chciałam z tobą rozmawiać…
- Tak. Domyślam się…
Zapraszam ją do salonu zrobiłam kawę, a potem razem z ciastem kupionym rano zaniosłam do pokoju.
- Szybko się zadomowiłaś… ładne mieszkanie… - rozglądała się po salonie zatrzymując się na chwilę przy zdjęciach w ramkach na komodzie.
- Tak… wiesz jak to z moją mamą, potrafi zrobić coś z niczego
Przez następne minuty prowadzimy dość banalną rozmowę o tym co wydarzyło się przez ostatni rok. Co prawda nie mam zbyt dużo do powiedzenia, ale przyjaciółka na szczęście nie naciska.
- Tak szczerze to nie o tym chciałam mówić. – zaczyna pewnie – Słyszałaś ze Aron ma nowa dziewczynę?
- Jej pytanie sprawia mi niewyobrażalny ból, mimo że wiedziałam że padnie taki pytanie. Dopiero teraz kiedy usłyszałam to z jej ust dotarło do mnie co tak naprawdę oznacza. Zmarnowałam swoją szansę na szczęście. Staram się szybko zebrać myśli i daj jaką kol wiek odpowiedź. Bez zastanowienia burczę pod nosem.
- T-tak…
- Wiem że boli Yuki, ale to jak z odrywaniem plastra, damy radę… - zmienia ton głosu próbując dodać mi otuchy.
- Ale… ale po co? – pytam nie potrafiąc jej zrozumieć – To nie ma sensu, on pewnie… ją… kocha. Nie chce być egoistką i Niszczyc tego, bo mi będzie tak lepiej.
Chwila ciszy. Pewnie myśli że mi przeszło, jestem głupia i świetnie się bawiłam w Paryżu.
- Yuki… nie poddawaj się. Dla niego. Dla chłopaków. On jej nie kocha. Agencja kazała im być razem. Uważają że dobrze się to sprzeda bo obydwie grupy są z PLEIDS, jeśli naprawdę im się to uda inni też nie będą mieli nic do powiedzenia. Pomyśl tylko, Mimori też może stracić Rena. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie zrób to dla nas, dla mojego brata, dla Baekho, dla Minhyuna i Naomi, dla Jonghyuna…
Teraz o ja nie wiem co powiedzieć. Najpierw Baekho, potem Aron… Jak oni mogli im coś takiego zrobić? Oczywiście że chcę walczyć, tylko jak? Co mam zrobić? Co mam teraz zrobić? No i co z After School nie przeszkadza im to?
- A co z dziewczynami z After School? – pytam wyraźnie łamiącym się głosem.
- Wiesz… im to nawet na rękę… będzie ciężko… - wyznaje.
- Ale co miałabym niby zrobić? Nie mam nic do gadania…
- Jeszcze nie wiem ale damy radę zobaczysz, bo przecież… - przerywa jej dzwonek telefonu.
Rozmawia przez chwile, wspominając że jest u mnie. Kiedy kończy rozmowę uśmiecha się promiennie i wygląda na szczęśliwszą niż minutę temu.
- To Minhyun… Jest zły bo przyszłam sama.  – tłumaczy chowając telefon do torebki.
- Pozdrów chłopaków i Mimori.
- Tak właściwie chłopy zapraszają cie do nas dziś wpadniesz? – zapytała.
- Dziś chyba nie dam rady – szepce.

Dziewczyna wychodzi a ja tylko siadam na kanapie i zaczynam płakać jak małe dziecko, kiedy czuje że ktoś mnie przytula… 

_______________________

Co jeden to gorszy... przepraszam :'(

piątek, 6 września 2013

Rozdział 27

Dlaczego? Co zrobiłam źle? Nagle wszystko się rozsypało niczym kawałki rozbitego lustra. Już nic nie jest tak jak kiedyś. Jutro pierwszy dzień wakacji. Za tydzień jadę do Seulu. Ale czy będzie tak jak kiedyś. Tak długo ich nie widziałam… Zmieniłam się. Już nie jestem tak radosna, uśmiechnięta, szczęśliwa.  Poznają mnie? On o mnie jeszcze pamięta? Ostatnio rozmawialiśmy dziewięć miesięcy temu. Pisałam z innymi… Minhyun ma dziewczynę, Naomi. Tyle się zmieniło. Ale i tak cieszę się że ich spotkam. Cieszę się pierwszy raz od półtora roku.
Przecieram oczy i przeciągam się leniwie na łóżku. To już dziś, jadę do Seulu. Wstaję leniwie z łóżka, zabieram potrzebne rzeczy i udaję się do łazienki. Tam wykonuje poranna toaletę i ubieram się. Mam jeszcze dużo czasu, samolot mam dopiero o piętnastej. Wychodzę z łazienki i wolnym krokiem udaje się do kuchni. Robię sobie kilka kanapek oraz ciepłą herbatę z odrobiną soku malinowego. Od czasu przeprowadzki praktycznie nie ruszam się z domu i już przyzwyczaiłam się do samotności ale za każdym razem kiedy uświadamiam sobie że jestem sama po raz kolejny czuje ból.  Zasiadam wygodnie przed telewizorem w salonie i włączam jakiś durny program. Nie specjalnie mnie on interesuje ale i tak nie mam co robić. Po chwili zauważam że w programie mówią coś o jakiś Koreańczykach. Unoszę głowę aby spojrzeć na telewizor a na ekranie widzę… NU’EST. Niestety nic nie rozumiem bo nie umiem Francuskiego, aż do momentu w którym zaczynają mówić chłopcy. Najbardziej uwagę skupiam na Aronie. Dokładnie widzę jak sztucznie się uśmiecha i jest jakiś zgaszony. Nie to nie przeze mnie… Nie możliwe… Chociaż ze mną wcale nie jest lepiej… Słyszę jak auto wjeżdża na podjazd więc włączam telewizor i kieruje się do kuchni. Odkładam brudne naczynia i idę powrotem do salonu.
- Gotowa na studia w twoim ukochanym mieście? – pyta mama niepewnym głosem, ciągle mając nadzieje że się rozmyśle.
- Tak mamo, jestem gotowa – odpowiadam pewnie.
Resztę przedpołudnia spędzam na dopakowywaniu ostatnich rzeczy i snuciu się po domu. Wspominałam już? Jutro zaczynam studia, studia w Seulu… Wreszcie dopięłam swego. Jest tylko jeden problem. Czy ktoś mnie tam jeszcze chce? Przyjaciele po prostu zaczęli żyć beze mnie. Jestem taka słaba.
Około czternastej wyjechaliśmy na lotnisko. Pożegnałam się z rodziną obiecując że odwiedzę ich niedługo. Załatwiam wszystko, chwila oczekiwania i wsiadam na pokład samolotu. Teraz podróż wydaję się być taka prosta, wystarczy się pożegnać, wsiąść do samolotu i odlecieć… I pomyśleć że rok temu nie mogłam się z podobna podróżą pogodzić…  A więc wystarczy się nie przywiązać, być obojętnym. Jeśli to ma być przepis na szczęście to ja chyba wolę być smutna. Nie chcę być sama tak jest ciężko…
Jak się okazuje usnęłam w czasie lotu, budzi mnie dopiero stewardessa, która powiedziała że zaraz lądujemy i poprosiła o zapięcie pasów. To już Korea. Mój dom… To śmieszne ale naprawdę czuję się jakbym wróciła do domu. Następna godzina jest chyba jedną z najdłuższych w moim życiu. Odprawa zdawała się trwać wieki nie wspominając już o drodze do nowego mieszkania.  Jak można się po mojej mamie spodziewać było dość duże i pięknie urządzone, spokojnie mogły by w nim mieszkać trzy osoby. Siadam na Knapie w salonie i zaczynam płakać, tak po prostu bez większego powodu. To już nigdy nie będzie to samo. Nigdy… Inna szkoła jeśli nawet się z nimi spotkam to nie mam pewności że oni dalej myślą o mnie to co ja o nich. Czuję wibrujący w mojej kieszeni telefon i wyciągam go, spoglądam na niego i widzę że dzwoni… Ayakashi.
- Yoboseyo? – mówię starając się brzmieć naturalnie ale mam wrażenie że przyjaciółka słyszy drżenie mojego głosu.
- Cześć Yuki! Podobno jesteś w Korei kiedy przyjechałaś? – zaniemówiłam. Skąd ona to wie?
- Ym.. No tak jestem, tak właściwie to przyleciałam godzinę temu.
- Naprawdę? Musisz nas koniecznie odwiedzić ale… najpierw chciałabym z tobą porozmawiać… Kiedy masz czas?
- Tak właściwie to nawet jutro mogłybyśmy się zobaczyć.
- Świetnie! To gdzie, i o której?
- Może u mnie o… piętnastej?
- Okey to jesteśmy umówione papa.
-Pa.
Nie mam pojęcia co myśleć o tej rozmowie, z jednej strony cieszę się że przyjaciółka chce się znów spotkać ale… dlaczego przed tym jak ich odwiedzę… Nic z tego nie rozumiem. Co takiego chce mi powiedzieć? Teraz to dopiero się denerwuję. A co jeśli… To na pewno chodzi o Arona… tylko co się mogło stać…

Prawie cały dzień spędzam na rozpakowywaniu się i zakupach spożywczych do nowego mieszkania. Trochę też sprzątam i ścieram kurze gdyż stało ono przez długi czas nieużywane. Wszystkie te zajęcia pozwalają mi zapomnieć nieco o rozmowie z Ayakashi co daje mi odetchnąć. Wieczorem Włączyłam chwilę laptopa i postanowiłam przejrzeć jakieś strony plotkarskie, dawno tego nie lubiłam a zawsze można się natknąć na coś ciekawego. Właśnie kończę znudzona pierwsza stronę kiedy naglę widzę ten artykuł… 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że karzę wam to czytać... wyszło strasznie a końcówkę zepsułam... :'( Mam nadzieję że następny wyjdzie lepiej :)
Dziękuję za wszystkie komentarze i to że czytacie! Kocham Was! :)