-Mogę cię odprowadzić… Jeśli oczywiście chcesz… -
zaproponował nieśmiało Baekho.
- Naprawdę? – zapytałam –było by fajnie bo jest już jest już
ciemno… - powiedziałam czując że zaraz zrobię się czerwona.
Szybko założyłam buty i założyłam lekką kurtkę. Wyszliśmy i
dopiero teraz zauważyłam jak bardzo jest ciemno. Tak bardzo się cieszę że
chłopak ze mną idzie. Przez chwile szliśmy w milczeniu kiedy w końcu chłopak
się odezwał.
- Tak właściwie dlaczego przeprowadziłaś się właśnie do
Korei. Odnoszę wrażenie że jej nienawidzisz.
- Wiesz to nie za bardzo zależało ode mnie mama bardzo lubi
Azję i zawsze się nią interesowała. I to nie jest tak że nienawidzę Korei po
prostu bardzo tęsknie za Polską. – wyjaśniłam mu widząc że bardzo go to
interesowało.
- Fajnie że twoja mam zdecydowała się tu przeprowadzić, w końcu
dlatego cie poznałem… - powiedział lekko
zawstydzony.
- Teraz tez się cieszę. – odparłam cicho.
- Wiesz kiedyś Ayakashi nie miała przyjaciółek, nie żeby jej
nikt nie lubił wręcz przeciwnie. Tylko wszyscy ją lubią dlatego ze jest siostrą Arona a ty… ty lubisz ja taką jaką
jest. – nie wiem dlaczego ale odniosłam wrażenie jakby był mi za coś wdzięczny.
- Jak tu przyjechałam to nawet nie wiedziałam co to jest to
całe NU’EST. A tu nagle mama wyskakuje z biletami na wasz koncert.
Rozmawialiśmy jeszcze na różne luźne tematy aż po jakiś 20
minutach doszliśmy pod mój dom.
- To tu mój dom. – powiedziałam zbliżając się do furtki.
- Trochę szkoda że już musisz iść. – powiedział smutno.
- Nom tez chętnie bym się jeszcze gdzieś przeszła ale już późno…
Nie przyjmuj się jutro się widzimy. – odparłam i podeszłam do chłopaka aby przytulić go na pożegnanie.
Chłopak tez do mnie podszedł ale miał chyba troszeczkę inne
plany niż ja. Przybliżył swoją twarz do mojej po czym ja uczyniłam to samo i
złączyliśmy się w delikatnym pocałunku.
- To widzimy się jutro cześć Yuki dobrej nocy. – powiedział i
zaczął iść w stronę swojego domu kiedy krzyknęłam.
- Chhakama! – krzyknęłam i ostatni raz go pocałowałam. – to tak na wszelki
wypadek jakbym cie miała jutro nie zobaczyć.
Następnie rozeszliśmy się w swoje strony. Kiedy wchodziłam do domu po
małych schodkach prawie się zabiłam o jeden z nich. Jestem pewna że słyszałam w
tle stłumiony śmiech ale nie maiłam zamiaru się odwracać. Opowiedziałam mamie Co
dzisiaj robiłam niektóre fragmenty pomijając i w końcu powiedziałam jej kogo poznałam.
Na początku nie chciała mi uwierzyć ale potem dała się przekonać. Przed spaniem wzięłam długi,
gorący prysznic i przebrałam się w ciepłą piżamę. Wzięłam mój zeszyt i usiadłam
na parapecie. Jak się okazało stąd nadal było widać wolno idącego blondyna, uśmiechnęłam
się sama do siebie i zaczęłam rysować. Narysowałam dużą róże. Kocham je… fajnie
byłoby tak kiedyś taką dostać. Chwile tak jeszcze posiedziałam i weszłam na Internet jak się okazało wczoraj
odbyła się impreza urodzinowa mojej przyjaciółki z Polski. Uśmiechnęłam się do
ich radosnych twarzy i popisałam jeszcze z kuzynką. Tak bardzo za nimi tęskniłam
ale nie chce tam wracać… znalazłam już moje szczęście…
*_____*
Przepraszam że taki krótki ale właśnie takiego go chciałam miałam w nim opisać tylko ten krótki spacer i tak tez zrobiłam :) Dzięki za wszystkie komentarze pod postem jesteście genialni i mam do wa prośbę jak czytacie opowiadanie to dodawajcie się do obserwatorów :)