Leże jeszcze długo wtulona w tors Arona zanim w końcu
zmorzy mnie sen. Nie mogę spać. Myślę teraz o wszystkim. Nie mam pojęcia co się
teraz stanie. Nie rozumiem samej siebie.
Z jednej strony czuję ogromy ból kiedy pomyślę o tym że DongHo mnie już nie
chce, a z drugiej czuję coś do Arona, nie jestem jeszcze pewna ale chyba go…
kocham. To co Muszę jeszcze poczekać… teraz i tak podejmę żadnej mądrej
decyzji.
Ale coś pięknie pachnie… naleśniki… mmm… Słyszę wyraźnie
jak burczy mi w brzuchu i ktoś zaraz potem śmieje się cicho zaraz nad moją
głową.
- Aż taka głodna? – pewnie myśli że śpię i dlatego mówi
tak cicho.
- Jak Baekho… - odpowiadam mrucząc. Aż nagle uświadamiam
sobie co powiedziałam i zaczynam się głośno śmieć. – Ze mną chyba naprawdę jest
coś nie tak.
Przekręcam głowę i patrzę chłopakowi prosto w oczy. Uśmiechnął
się do mnie delikatnie a ja do niego. To chore… nie mogę kochać ich obydwu to
niemożliwe…
- Czasem naprawdę
cie nie rozumiem. – śmieje się Aron i pyta – To co idziemy na śniadanie?
- Ja bym w sumie jeszcze tak poleżała… Ale jestem głodna
jak wilk, więc chodźmy!
- To ty się przebierz chyba ze chcesz paradować w tej
piżamce… w sumie ślicznie w niej wyglądasz wiec…
- Ta… ja się przebiorę raczej… - oznajmiam kładąc się na
swojej poduszce. – Zaraz będę na dole.
Czekam aż chłopak wyjdzie z pokoju, a następnie udaję się
do łazienki. Tam
ubieram się maluję i wykonuje typowe ranne czynności.
Następnie kieruję się do jadalni gdzie zajmuję miejsce obok Arona.
- Cześć! – mówię do wszystkich na powitanie.
- No hej! Jak się spało? – pyta Ayakashi stawiając przede
mną talerz pysznych naleśników z dżemem.
- Dobrze ale krótko.
- Co Aron ci nie dawał spać? – mówi z przekąsem JR.
- Spadaj na drzewo banany prostować. - wypowiadam te słowa z buzią pełną jedzenia.
Tylko Mimori wybucha
śmiechem i nie może usiedzieć na krześle. Inni patrzą to na mnie to na
nią nie rozumiejąc żartu. Przyjaciółka próbuje m wytłumaczyć o co chodzi i że w
polce się tak mówi ale przy każdej próbie wybucha śmiechem. Śniadanie jemy śmiejąc się i rozmawiając.
Około 10:00 postanowiliśmy oglądnąć jakiś film. Niestety tym razem nikt oprócz
mnie nie chciał horroru, więc oglądaliśmy jakąś komedie romantyczną. Ledwo się
zaczęła a ja już spałam na ramieniu Arona, a potem kolanach. Obudził mnie dopiero
odgłos otwieranych drzwi. Podnoszę się do pozycji siedzącej i wiedzę że tylko
Minhyun jeszcze siedzi zapłakany na podłodze i ogląda „wzruszający” film.
- Ktoś przyszedł? – pytam wyjątkowo zaspanym głosem.
- Co?! Nie wiem… - odzywa się zdziwiony i wyraźnie
zmieszany. – Nie mów nikomu że płakałem.
- Nie powiem obiecuję. Wydawało mi się po prostu ze ktoś
przyszedł… - mówię do zajętego oglądaniem chłopaka.
- Poczekaj sprawdzę… - niechętnie wstaje z podłogi i
zatrzymuje film. – O! Cześć Baekho… - mówi cicho jak myszka.
- B… Bae… Baekho? – szepcze z niedowierzaniem.
Szybko namierzam wzrokiem Arona i gwałtownie go budzę.
Nawet nie muszę tłumaczyć o co chodzi bo do pokoju wchodzi DongHo wraz z
Minhyunem. Szybko wyszukuję po kocem rękę Arona i mocno ją ściska. Spuszczam,
wzrok i nie mam pojęcia jak się zachować.
- Spokojnie. Przyszedłem tylko po resztę ubrań. W końcu
tak nikt mnie tu nie chce. – tłumaczy i udaje się na górę razem z dużą walizką.
Dopiero kiedy znika z pola widzenia zauważam jak bardzo
trzęsą mi się ręce. Zauważa to też Aron, mocno mnie do siebie przytula i szepce
coś do ucha, Minhyun natomiast budzi resztę. Chyba tylko Ren nie wygląda na
złego, bardziej na… smutnego. On jest z
Baekho najbliżej zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi. Nie zniszczyłam
całkowicie tylko swojego życia, ale też życie moich przyjaciół. Tak ich kocham
a zrobiłam im coś takiego.
- Przepraszam. – dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego
że płaczę a to tylko przez to że ciężko mi było wypowiedzieć nawet to jedno
słowo.
- Pabo… Nie masz za co przepraszać! – mówi uśmiechając
się JR, ale w jego oczach widzę tyle smutku.
- Jak to nie? Przeze mnie pokłóciliście się z najlepszym
przyjacielem. To wszystko moja wina. Mam nadzieję że mi to wybaczycie – wyrzucam z siebie wszystko to
co od tygodnia się we mnie kotłowało.
- Potem o tym porozmawiamy - oznajmia Aron bo już słychać kroki
schodzącego na dół chłopaka.
Jeszcze mocniej wtulam się w Arona i postanawiam udawać
ze śpię.
- Um… Yuki śpi? – pyta blondyn wchodząc do salonu.
- Tak – odpowiada ostro Aron a ja wbijam mu paznokcie w
rękę, chcąc mu pokazać żeby nie był chamski.
- To ten… przekaż jej że chcę pogadać. – oświadcza i
wychodzi.
Jedna łza spływa mi po policzku. Potem druga. Zaczynam
płakać coraz bardziej, aż w końcu wszyscy do mnie podchodzą i pytają co się
stało. Co za głupie pytanie!!
- Chcesz iść do pokoju? – proponuje cicho Aron.
Kiwam głową i razem udajemy się na górę, nie mam pojęcia
ile tak siedzę w jego objęciach i płaczę, ale mam wrażenie że to cała
wieczność. Na dodatek moi przyjaciele pewnie czują się winni albo smutni z
mojego powodu a niech to! W tym momencie słowa same ze mnie wychodzą, mówię to
co od samego początku we mnie siedziało. On od początku mnie rozumiał.
Dosłownie. Kiedy nikt nie potrafił się ze mną porozumieć on chętnie ze mną
rozmawiał. Nie kontrolując siebie zaczynam.
- Kocham cię… najmocniej na świecie. Dziękuję za
wszystko. – ocieram łzy, a raczej próbuję bo one ciągle płyną po policzkach. –
Przepraszam…
-Przestań w końcu przepraszać, bo zacznę krzyczeć, kopać
i gryźć. Nie musisz mi mówić że mnie…
-Ale chcę – oświadcza stanowczo i przysuwam moją twarz do
jego.
Delikatnie muskam jego usta a następnie zupełnie zatracam
się w pocałunku, myślę tylko tym że naroście to zrobiłam. Czuję tak mocne
ukłucie bólu w klatce piersiowej że zginam się
w pół, przypominając sobie co się tak niedawno zdarzyło. Wszystko
przelatuje mi przed oczami: zdjęcia w
Internecie, zakrwawiona ręka, rozmowa w szpitalu, zapłakana twarz Arona po
północy.
- Co się stało? – widzę przed sobą jego zmartwioną twarz.
- Czy to jest nie fair wobec Baekho? To co przed chwilą
zrobiłam…
- Nie… Już nie jesteście razem prawda? On zrobił coś o
wiele gorszego Yuki… Zranił cię i to bardzo mocno.
- Tak…
Siadam mu na kolanach i przytulam, tego właśnie teraz
potrzebuję bliskości drugiej osoby. Mam w głowie kompletny chaos, sama nie wiem
co myślę. I czy dobrze robię. To wszystko mnie przytłacza. Kocham Arona ale
Baekho…
- Yuki… Kocham cię wiesz?
- Wiem… Ja ciebie też…
Po raz kolejny dzisiaj całuję chłopaka najczulej jak
tylko potrafię. Całkowicie zatracam się w pocałunku kiedy do pokoju wchodzi
Ren.
- Ey idziecie… O! Przepraszam nie chciałem przeszkadzać
Tylko chciałem zapytać czy idziecie na obiad… to ja już może pójdę…
Dosłownie czuję
jak robie się czerwona. Co on sobie o mnie pomyślał. Aron mówi mu ze nie przeszkadza
i że już idziemy. A ja zerkam na niego i widzę że się uśmiecha… ZARAZ! Co? Uśmiecha się?! I to jeszcze taki zadowolony.
- No co?
- Aghr! Y… Um. Nic.
- Kocham cię! – śmieje się.
- Napisz o tym na Facebooku! –odpowiadam również się śmiejąc.
To dziwne że ci chłopcy, których jeszcze 2 miesiące temu
nie znałam, potrafią tak szybko zmienić mój nastrój. Pierwsza schodzę na dół i
zajmuje miejsce pomiędzy JR’em i Minhyunem, a kiedy Aron wchodzi do jadalni
patrzy chwile zdziwiony a potem siada koło siostry.
- Kłótnia małżeńska? Tak szybko? – pyta jak zwykle
wredny, Jonghyun.
- Jeszcze jedno słowo i pożałujesz że nie jesz na dworze. -
odpowiadam przez żeby.
- Nie gryź… - jego piszczący głosik tak mnie rozbawia że
nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Już po chwili śmiejemy się wszyscy. I właśnie
to jest cudowne, każde z nas jest zupełnie inne, ale tak naprawdę jesteśmy tacy
sami. Kiedy w końcu zaczynamy jeść, znajomi ciągle dogryzają mi i aronowi, co w
końcu zaczyna robić się naprawdę śmieszne. Po południu dziewczyny oznajmiają że
Ida do galerii i pytają czy nie chcę iść z nimi. Zgadzam się bo nie mam zamiaru
siedzieć z samymi chłopakami w domu. Idziemy na piechotę bo to tylko kilka
kroków od domu. Kupuję sobie kilka dodatków typu:
bransoletki,
kolczyki,oraz
cudowny
sweterek , którego po prostu nie mogę sobie odpuścić. Wracając do domu
wstępujemy do baru coś zjeść, przyjaciółki zamawiają sobie jakieś koreańskie
dania, ja jednak wole nie ryzykować więc zamawiam sobie tylko hamburgera z
frytkami. Wracamy do domu i od razu
udaję się na górę odłożyć rzeczy. Wchodzę i widzę że Aron siedzi przy laptopie.
Już mam do niego podejść kiedy rozbrzmiewa dzwonek mojego telefonu.
*__________________________*
Nie wyszedł wiem i przepraszam ale nie mam weny jakoś ostatnio :/ Dzięki za każdy komentarz to motywujące :)