- Chyba musimy porozmawiać
Yuki… - zaczyna nie odrywając wzroku od zdjęcia, które zrobiłam nie
długo po przyjeździe tutaj. Ja na baranach u Arona śmieję się do reszty
przyjaciół.
Nie wiem co odpowiedzieć więc
nic nie mówię. Stoję wpatrzona w niego jak w jakiś piękny obrazek… Piękny…
Jestem Suką! Jak tak można? Jeszcze nie zapomniałam o Baekho a już myślę o
Aronie w sposób, w który nie powinnam. Czuję jak słona łza spływa mi powoli po
policzku. Nie ocieram jej… Słyszę jak chłopak do mnie podchodzi, i ociera łzę.
Łapie mnie delikatnie pod brodę i zmusza do spojrzenia mu w twarz. Zauważam że
przybliża ją do mojej.
- Wiem że teraz to dla ciebie
trudne, ale zrobię wszystko żebyś… zobaczyła jak wiele dla mnie znaczysz.
- Ja to wiedzę… - odzywam się
pierwszy raz od wyjścia ze szpitala.
- To dlaczego… dlaczego mnie nie
chcesz? – pyta płaczliwym tonem.
- To nie tak… To zbyt trudne… ja go nadal kocham… nie
potrafię tak po prostu wymazać wszystkich uczuć – wyznaję na co on jeszcze bardziej
się do mnie przybliża.
- Mnie nie kochasz?
- Nie wiem… już nic nie wiem… - zupełnie nie mam pojęcia co
mogłabym mu powiedzieć. Tak naprawdę chyba nawet nie znam swoich uczuć.
Odsuwam się na krok od Arona o zaważa że dzieląca nas odległość
staje się niebezpiecznie mała. Mimo wszystko chłopak podchodzi do mnie i po raz
kolejny zmusza mnie delikatnie do spojrzenia na niego. Następnie przybliża
swoją twarz do mojej i muska czule moje usta. Jego zapach rozchodzi się
momentalnie po moim ciele i przeszywa dreszczem, co niestety mi się podoba.
- Czuję jakbym robiła cos złego… jakbym kogoś zdradziła… -
wyznaję cicho.
- Ale on cię już nie chce… Zrozum. Wiem że to dla ciebie
trudne, a moje słowa bolą, ale musisz to zrozumieć bo on po raz kolejny cię
zrani. – słowa wyrzuca z siebie z taką siłą, a każde boli jeszcze bardziej…
W końcu nie wytrzymuję tych wszystkich emocji. Wychodzę
wolnym krokiem z pokoju i jak gdyby nic się nie stało i zmierzam w stronę
salonu. Tylko spokojnie… nie mogę teraz
tak po prostu wybiec z domu, bo uznają że jestem chora psychicznie albo jeszcze
coś gorszego.
- Cześć Yuki. – szepcze ktoś cicho za moimi plecami, a ja
momentalnie rozpoznaję ten głos. To on…
- Co tutaj robisz?! – pytam odwracając się wściekła i zadowolona
że udało mi się zamaskować smutek.
- Nie bądź taka chciałem tylko porozmawiać… – mówi błagającym
tonem.
- Niby o czym? Nie
mamy o czym rozmaić! Mam gdzieś to co masz mi do powiezienia! – w końcu
zaczynam
krzyczeć co wcale nie pomaga ale ściąga tylko resztę na korytarz.
- Co ty tu robisz?! – pyta jadowicie Aron zbiegając z góry.
Czuję się jakby coś uderzyło mną o ścianę, potem rozerwało
na strzępy i zgniotło jak w imadle. Dlaczego wszystko się niszczy?
- Wynocha z tond oboje. – szepce ale wszyscy wyraźnie słyszą
co mówię.
Drzwi trzaskają dwa razy, a ja prawię podskakuję. Osuwam się
na podłogę. Płaczę. Łzy spływają mi po
policzkach w zastraszająco szybkim tempie.
Szepczę cicho tylko kilka słów . Ciągle. W kółko. Czuję jak ktoś mnie obejmuje
i widzę przed sobą moje przyjaciółki i członków zespołu.
- Chodźcie na górę. –
mówi w końcu Mimori zdecydowanym głosem.
Oni siadają na łóżku ja natomiast na parapecie. Dlaczego
wszystko się zepsuło? Dlaczego nie może być tak jak na samym początku? Tyle
pytań… ani jednej odpowiedzi. Spoglądam na zegarek już po 18:00. Przyjaciele
mają jeszcze mnóstwo czasu żeby tu posiedzieć i mnie pocieszać tylko że… ja
tego nie chcę. Spoglądam na nich po raz kolejny tym razem dokładniej. Mimori siedzi
oparta o Rena i przygląda się jego paznokciom. Po jego minie wnioskuję że wolałby
być teraz gdzie indziej. Ayakashi zażarcie SMS-uje a reszta przygląda mi się w
milczeniu.
- Nie musicie tu siedzieć… - próbuję wygonić ich delikatnie
z pokoju, ale niespodziewanie przerywa mi Ren
- Teraz ty jesteś najważniejsza. A my chcemy tu siedzieć z tobą, tylko żre ty nie chcesz dać
sobie pomóc… - słowa blondyna tak bardzo mnie zaskakują że
nie mam pojęcia jak zareagować.
Myślę chwilę nad tym co mogłabym powiedzieć w tej sytuacji,
aż w końcu odzywam się cichym i nienaturalnie chrapliwym głosem.
- Bo ja nic nie rozumiem…
- Może spróbuj zrozumieć. Nie karze ci z nim rozmawiać. Ale może
spróbuj to przemyśleć tylko tak na spokojnie…
Zastanawiam się chwilę nad słowami JR oparta o framugę okna
i zapatrzona na wyjątkowo ruchliwą ulicę. Gdzie oni się wszyscy tak spieszą?
- Czy to prawda że manager sam to sobie wymyślił? – pytam znienacka
zaskakując przy tym samą siebie.
- Ymm… No tak… ale wiesz… bo moim zdaniem… - zaczyna nieśmiało
Minhyun.
- No wyrzuć to z siebie. – pośpieszam go.
- Moim zdaniem to go nie usprawiedliwia… Przecież on się na
to zgodził i nic nie powiedział, a to on tak naprawdę o wszystkim decydował. –
słowa szatyna uderzają we mnie (po raz kolejny dziś) niczym fala gradu.
Prawdę mówiąc przez cały te czas miałam nadzieję, że to co
Baekho starał się mi wyznać było prawdą. Niemal czuje jak się rozsypuję jak domek z kart. Wystarczyło że
ktoś dmuchnął. Tylko ze ja wiem jak się poskładać i to zrobię! Dla moich przyjaciół!
Żeby mu pokazać że nie było warto!
*_____*
Dziękuję wam za to że jesteście! Jesteście najlepsi na świecie! Mam nadzieję że rozdział się podoba mam jeszcze dwa w zanadrzu jak coś :) Do następnego! :)
Ej przerwałaś w takim momencie, że chciałabym czytać jeszcze i jeszcze..
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział ma być jutro, jak się trochę komentów nazbiera. Hue hue. xd
http://opowiadanienuest.blogspot.com/
Jeeej! Super! GENIALNIE! :3
OdpowiedzUsuńMAM NADZIEJĘ ZE JEDNAK BĘDZIE Z BAEKHO... CHOĆ ARONA TEŻ LUBIE *-*
Czekam na kolejny rozdział ^^ dodawaj szybko ^^
Życzę weny ^^ ~Tusiek
Wow *.* Niezłe, długo czekałam :3
OdpowiedzUsuńDodawaj następnego bo się niecierpliwie... .A ostatnio długo czekałam więc teraz to napraw. Rozdział Świetny.../Domi
OdpowiedzUsuńjezu jezu jezu :< onaa musi byc z aronem ;<
OdpowiedzUsuń