piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 19

- Chciałem tylko porozmawiać Yuki daj mi szansę proszę. – mówi blondyn zrezygnowanym głosem a ja powstrzymuje się od wybuchu.

- Nie mamy o czym rozmawiać wszystko już zobaczyłam. – mówię najbardziej obojętnym głosem na jaki mnie stać ale nawet to nie przekonuje chłopaka.

- Oni mi kazali nasz manager stwierdził że o się sprzeda… - chłopak zaczyna się tłumaczyć ale ja nie daje mu nawet dokończyć zdania.

- Ale mnie okłamałeś. Prawda? Zrobiłeś ze mnie idiotkę. Nie przed innymi tylko przed samą sobą. Poza tym niby dlaczego miałabym ci wierzyć nie mam gwarancji ze znów mnie nie okłamujesz. - sama nie poznaję mojego głosu jest taki obcy i nieobecny.  Sama nie wierzę w to że mówię te słowa z takim spokojem.

- Uwierz mi proszę daj mi szansę… - zaczyna błagać.

- Nie teraz. – odpowiadam tylko i wyganiam go z sali.

Po chwili przychodzą wszyscy inni. Rozmawiam z nimi chwile, na szczęście nie zadają trudnych pytań. Mama tłumaczy mi że muszę się spotkać z psychologiem bo inaczej mnie stąd nie wypuszczą. Zgadzam się. Co mi szkodzi może nie zamkną mnie w domu bez klamek. Rozmawiam dużo z Aronem, kurcze on jest naprawdę super. Nie rozmawia mi się z nim nie wygodnie nawet kiedy jestem podpięta do tych wszystkich urządzeń. Mama mówi mi że muszą teraz jechać do domu i przyjadą wieczorem. Zostaję w sali z dziewczynami i zespołem. Gadamy z dziewczynami o wszystkim i o niczym choć czasem przerywa nam mój ból w całej ręce. Ciągle zapominam o tym że nie mogę nią gwałtownie poruszać. Po godzinie dziewczyny oznajmiają ze muszą iść do szkoły i dopiero teraz zauważam że jest dopiero 7:00 rano. Musieli siedzieć tu całą noc.

- Cześć Yuki trzymaj się – krzyczy Mimori na pożegnanie i wychodzą.

Zostaję sama z chłopakami. Zawsze  świetnie się nam gadało ale teraz panuje niezręczna cisza, którą 
przerywa Ren.

-Bardzo boli?

- Nie aż tak tylko że ja jestem taka narwana że ciągle nią nie potrzebnie ruszam. – próbuję rozluźnić atmosferę. Niech myślą że mam to wszystko gdzieś.

- Nie mogą ci jej jakoś usztywnić żebyś nie ruszała szwami? – pyta wesoło Minhyun, ale w jego głosie daje się wyczuć nutkę fałszywości.

- Nie jest złamana a do łóżka mi jej raczej nie przywiążą, chyba że po rozmowie z psychologiem stwierdzą że ze mną coś nie tak a to bardzo prawdopodobne – uśmiecham się blado, a reszta śmieje się cicho. – Długo tu już siedzicie?

- Jakoś tak od dwóch dni… - odpowiada JR obojętnym tonem.

- Przeze mnie?!

- Nie no siedzimy tu bo się martwiliśmy. – słowa Rena brzmią jakby próbował się usprawiedliwić.

- No ale przecież musicie pracować… Poza tym nikt normalny nie prześpi wygodnie dwóch nocy na krześle. 

- To takie słodkie że dla mnie tutaj siedzieli ale przecież nie mogą tak w nieskończoność.

- Spokojnie spaliśmy z tobą na zmianę – mówi JR z zawadiackim uśmiechem.

- Bardzo śmieszne.

Przebywamy się tak jeszcze jakiś czas, aż chłopcy stwierdzają że czas pojawić się na próbie dźwiękowej przed następnym koncertem. A więc nadszedł czas za nie całe pół godziny mam się z spotkać z psychologiem. Ciekawe czy to będzie facet… i jakie będzie zadawał pytania. Mam tylko nadzieje że nie będzie gadał bzdetów typu: „Mi możesz się wyżalić jak najlepszemu przyjacielowi”.
A może po prostu będę udawać niemowę. Nie chce z nim rozmawiać o tym co się stało bo tylko i wyłącznie moja sprawa. Udawanie szczęśliwiej kiedy serce pęka przy chłopakach mi się udało ale wątpię żeby specjalista się na to nabrał. Trzask klamki wyrywa mnie z otępienia i od razu kieruję wzrok na drzwi. Do pomieszczenia wchodzi chłopak niewiele straszy od Arona jakoś tak 22-24 lata.

- Dzień Dobry. – wita się śmiało i cicho jednocześnie jak gdyby się bał że ucieknę.

Kiwam tylko głową. Już wiem będę mówić jak najmniej. Nie chce się otwierać przed nikim obcym to nie ma sensu.

- Wiem ze nie chcesz o tym rozmawiać ale kiedy się otworzysz to ci ulży zobaczysz. Może zacznijmy od początku.. Jestem Haruki Koyama. – wyciąga rękę w moja stronę a ja niepewnie za nią łapie.  – A ty jak się nazywasz?

- Yuki Nemoto. Mama uwielbia Japonię. – wyjaśniam szybko bo na Japonkę to ja nie wyglądam.
 - Musiała się bardzo cieszyć z przeprowadzki a tobie się tu podoba? – dlaczego on do mnie mówi jak do nie rozumnego 2 letniego dziecka?! Jeszcze nie zwariowałam.

- Tak. – on do mnie mówi jak do dziecka to ja mu będę jak dziecko odpowiadać.

- Nie byłaś zdenerwowana na rodziców za to co musiałaś zostawić w Polsce? – chyba coś zauważył bo zaczyna rozmawiać normalnie.

- Nie.

- Wiesz że jak nie będziesz ze mną gadać to przyjdę tu znowu? – uśmiecha się i spogląda na mnie za swoich notatek.

- Już będę grzeczna  - odpowiadam ironicznie i postanawiam że nie pozwolę na następne spotkanie.

- Może przejdźmy od razu… - zaczyna, ale ja już mam plan.

- Może przejdźmy na „TY”. – mówię byle tylko przeciągnąć, obydwoje wiemy ze mamy tylko półtorej godziny.

- Dobrze…  Haruki. – mówi znów i wyciąga do mnie rękę.

- Yuki. – odpowiadam z uśmiechem i odwzajemniam uścisk.

- No wiec o czym my to… - próbuje znów podjąć temat ale nie chce znów czuć tego bólu nie mogę się poddać.

-Jesteś Japończykiem? – pytam szybko zanim zdąży dokończyć.

- Tak jestem a co?

- Lubisz anime? - pytam bo wiem że rozmowa o nim jest znacznie mniej bolesna.

- Tak moje ulubione to Another. – mówi uprzedzając moje kolejne pytanie. – Ale nie spotkaliśmy się tu żeby rozmawiać o mnie…

- Wiem przepraszam…

- Dlaczego to sobie zrobiłaś? – pyta cicho i tak że prawie nie boli. Ale wszystko to o czym przez ostatnie 2 godziny próbowałam zapomnieć wraca.

- Bo bolało… Sasuke zrobił kiedyś podobnie.  Tak się bał, że nie mógł się ruszyć. Więc wziął nóż i przebił sobie udo, bo wiedział, że wtedy nie będzie myślał o strachu, tylko o krwi i bólu. I tak uratował siebie i Sakurę. Ból zewnętrzny to nic przy tym co czujemy w środku. – A jednak tej parszywej hienie tyle udało się ze mnie wyciągnąć.

- Kaleczenie samej siebie to nie jest rozwiązanie.

- Ale ja nie chce się ciąć i nie zrobię tego nigdy więcej zresztą nie jestem na tyle odważna. – a więc teraz tak o mnie myślą jak o samobójcy…

- Wierzę ci… Ale nadal nie rozumiem dlaczego ramię ci nie wystarczyło… dlaczego przebiłaś sobie żyły? – pyta i patrzy na mnie takim bolesnym wzrokiem jakbym to jemu zrobiła krzywdę.

Mimowolnie przesuwam wzrok na jego ręce i widzę tam to czego się spodziewałam. Blizny cienkie różowe wstążki rozciągające się po nadgarstkach we wszystkie strony. Odwracam powoli wzrok i znów patrzę na białą pościel.

- To uzależnia. Na początku wydaje ci się że masz nad tym kontrole ale to nie prawda w końcu zaczynasz lubić ból bo w ten sposób uciekasz… - mówi głosem tak zmęczonym i smutnym że mam ochotę rzucić mu się na szyję ale się powstrzymuję.

- Ja taka nie będę obiecuję. – ta deklaracja brzmi w moich ustach tak stanowczo że Haruki nie nalega.

Chwilę później przychodzi pielęgniarka miło oznajmia że czas się skończył, podaje mi kolejna dawkę lekarstw i zabiera na jakieś badania. Ale ja myślami jestem już w zupełnie innym miejscu.


*________*

Tym razem za namową Meggi wyszedł TROSZECZKĘ (!) dłuższy. Mam nadzieję że się się podoba bo nie wiem czy w tym tygodniu się jeszcze coś pojawi. Dziękuję za wszystkie komentarze które tak bardzo motywują do dalszej pracy. Jesteście cudowni ♥ niestety mam teraz coraz mniej czasu na czytanie waszych opowiadań ale się staram :)



6 komentarzy:

  1. Zacytowałaś mniee *o*
    Ale fajnie i dzięki że dłuższy bejbe ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo wkoncu dluzszy <3 wsumie teraz tak stwierdzam ze sie gubie w tym czasie jak czytam xd ale jest swietny <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział super. Jestem ciekawa co się dalej wydarzy...*__*
      Kiedy następny rozdział?;)

      Usuń
  3. Świetny rozdział ^,^ Przepraszam, że spamie, ale może wpadniesz do mnie, dopiero zaczynam ;) poland-nuest.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział *_* suuuupppeeerrr !;*

    OdpowiedzUsuń