czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 18

- Nie…  - szepcze ledwo słyszalnie.

Nagle to czuje. Przerażający ból nad brzuchem i uczucie jak gdyby ktoś powoli i tępym nożem rozdzierał mi serce. To nie może być prawda… One nie dadzą mi żyć. Baekho. Jeśli manager się dowie…  Już się dowiedział… A nawet jeśli nie to się dowie. Patrzę ponownie na ekran, a to co tam widzę wywraca mój świat do góry nogami, mam zresztą wrażenie że to samo dzieje się z moimi wnętrznościami. To nie ja. Baekho tam jest ale mnie nie ma. Jest wysoka blondynka, Europejka całująca się z nim…

- Nie…  - szepcze znów nieco głośniej niż poprzednio, i czuje że ktoś mnie przytula.

- Zabije. – mówi ktoś, zapewne Mimori za moimi plecami.

Mocno zaciskam paznokcie na przedramieniu, żeby nie upaść, nie płakać, nie dać się. Udaję mi się. Jestem silna, za silna. Czuję jak coś ciepłego i lepkiego spływa mi po palcach. Działa. Nie czuje już nic oprócz bólu. Ale to tylko chwila. Ktoś wpada do pokoju i widzę blondyna, który wpatruje się we mnie wielkimi czarnymi oczami.

- To nie tak… -  zaczyna ale ja nie chce tego słuchać.

Zanim ktokolwiek zdąży zareagować przenoszę paznokcie na nadgarstek i to ostatnie co pamiętam…


*** tydzień później***

Oślepia mnie blade światło.

- Gdzie ja jestem? – pytam choć nie oczekuję odpowiedzi.

- Obudziłaś się! -  mówi ktoś wyraźnie ucieszony.

Słyszę ten głos  i coś znów rozrywa mi klatkę piersiową, ale tym razem też nadgarstek i przedramię. 
Delikatnie mrugając otwieram oczy. Są wszyscy: Mama, Tata, Bella, Ayakashi. Mimori, Ren, Aron, Minhyun, JR i… Baekho.

- Co się stało? – pytam chrapliwym głosem starając się na niego nie patrzeć.

- Potem… najpierw niech obejrzy cię lekarz. – mówi mama tonem który mógłby  ciąć wszystko na kawałki.

Patrzę jak wszyscy wychodzą ale on zostaje. Już ma zacząć coś mówić kiedy na salę wchodzi lekarz i prosi chłopaka o wyjście na korytarz. Już lubię tego lekarza. Patrzę jak wypełnia jakieś druczki w kacie.

- Pamięta pani co się stało? – pyta milej niż się tego spodziewałam.

Nagle wszystko do mnie wraca po tygodniu czarnej pustki… wysoka blondynka, krew, wściekłość, artykuł, miłość.

- Tak. – odpowiadam tak smutno że lekarz nie mówi więcej na ten temat.

Zadaje jeszcze kilka rutynowych pytań i wychodzi. Ciekawe czy będę musiała rozmawiać z psychologiem o tym co mnie pchnęło do takie czynu. W każdym razie i tak nie potrafiłabym mu na to odpowiedzieć bo nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po chwili do Sali wchodzi On. Słyszę przez aparat jak moje serce drastycznie przyspiesza.

*________________*

Rozdział napisany wczoraj o północy w przypływie emocji. Wena chyba powróciła!! :D Narracja jest troszkę zmieniona bo zaczęłam pisać w czasie teraźniejszym. Piszcie w komentarzach albo na Facebooku jak wolicie żebym pisała. Być może pojawi się jeszcze jakiś rozdział w tym tygodniu ale w przyszłym nie dodam raczej nic gdyż jadę do kuzynek na wakacje :)



7 komentarzy:

  1. Ooo wow ; o ale mnie zaskoczylas ; o nie spodziewalabym sie tego ; o pisz tak jak teraz w tym czasie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde no, znowu za krótkie, mogłabyś dłuższe w końcu napisać ;/
    Poza tym rozdział fajny, bardzo fajny. He hee. :D
    Ale ja bym udusiła Baekho na jej miejscu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Super > 3
    Czekam na nexta^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieee. Baekho jak mogłeś. ..
    Rozdział swietny ale za krótki ..
    Kiedy kolejny? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Baekho jak mogłeś.... ;/
    Rozdział swietny ^^ tylko krótki. .
    Kiedy nastepny rozdział? ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosze dodaj następny w tym tygodniu/Domi;D

    OdpowiedzUsuń