czwartek, 24 października 2013

Epilog

Nie… przełykam ślinę i patrzę na purpurę rozlewającą się wolnym i gęstym strumieniem po marmurowej podłodze. Teraz? To teraz będzie to słońce, o którym tyle słyszałam? Wieczne szczęście. Obraz przed oczami zaczyna mi się delikatnie rozmazywać. Ból powoli ustępuje. Czuję się błogo, obraz zaczyna być czarny a ostatnie, co widzę to jego zrozpaczona twarz…
Długo spałam… To mało trwać krócej i miałam obudzić się w innym miejscu. „Dałeś mi jeszcze jedną szansę” myślę, a raczej mówię w myślach do tego na górze. Nie mam ochoty otwierać oczu. Nie czuje żadnych rurek, nie słyszę pikających aparatów, ale za to czuję  moje wygodne łóżko i promienie słońce, które delikatnie okalają moją twarz.
- Yuki… - słyszę koło ucha głos jakby jego właściciel się właśnie obudził – Proszę cię Yuki, obudź się. Wróć do nas. Teraz kiedy wszystko się ułożyło. Będziemy mogli być już na zawsze razem, chociaż wiem że ty kochasz jego. To nic liczy się tylko twoje szczęście!
Głośno zaciągam się powietrzem co chłopak oczywiście zauważa. Przez chwilę panuje zupełna cisza słychać tylko miarowy mój oddech.
- Obudź się Yuki-chan…
Dopiero teraz rozpoznaje głos mężczyzny siedzącego przy łóżku. Obudzić się… W końcu taka była wola Boga. Abym mogła obudzić się po raz kolejny.
- Ja… - zaczynam i otwieram delikatnie oczy – Ile spałam? – pytam słabym głosem.
- Trzy miesiące… - rozpacz i radość mieszają się w głosie chłopaka.
- Przepraszam… - ostatnia łza spływa mi po policzku.
*OOOOOOOOOOOOOOOOOOOO*
- No dobra opowiedziałam wam to po raz setny. A teraz idźcie się myć zaraz przyjadą goście! – mówię ze śmiechem wstając z fotela i przeciągając się.
- Mamo! No weź jeszcze jest czas! – mówią chórkiem nieco wyższy chłopak z azjatycko-europejską urodą, oraz nieco niższa i podobna do niego dziewczynka.
- Yuki nie bądź taka! – odzywa się wiecznie uśmiechnięty blondyn wychodząc z kuchni.
- Porozmawiamy jak będziesz ich budził rano – odpowiadam podchodząc do niego i całując.
- Fuj! – woła trzynastolatek wychodząc z salonu.
- Do mycia albo spać! – krzyczę do niego – Zaraz wszyscy przyjdą! – zaczynam mówić do Baekho – Wiesz że JR ma dziewczynę? Nazywa Karolina i jest z polski zresztą Minhyun też jest z jej kuzynką Dominiką… Czy to nie dziwne? Same polski was otaczają.
- Widzisz… i dlatego jesteśmy tak szczęśliwi…

Szczęśliwi już do końca a nawet dłużej….


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Arigatō Gozaimasu! 

Nie mam pojęcia jak zacząć... może tak...

8709 - wyświetleń
287 - komentarzy
37 - obserwatorów
35 - postów....

 Nie piszcie ze robię wam krzywdę... nie prawda robiłam bym wam krzywdę pisząc coraz gorzej...
Następne opowiadanie już nie o tematyce Azjatyckiej (choć będą też takie epizody) ale o zespole i komikach JANOSKIANS :) 

Dziękuję wam za to ze ze mną byliście bo to najważniejsze. Gdyby nie to zatrzymała bym sie gdzieś w połowie. Nigdy nie zapomnę o tym blogu... 


Niedługo prolog...

Kocham was i dziękuje za wszystko... za wsparcie :*

wtorek, 22 października 2013

The End?

Nie wiem jak to napisać bo nie chcę żebyście mnie zabiły... W tym tygodniu dodam EPILOG tego opowiadania. Tak epilog. Wiem ze to mało rozdziałów, że chciałybyście więcej i inne autorki pisza po 100 rozdziałów, ale ja nie. Nie chce przedobrzyć i zrobić z tego mody na sukces. Już napisałam epilog. Nie mmogłam sie zdecydować wiec będzie smutno-wesoły. Mam nadzieję ze mnie nie zabijecie i... nie jestem pewna o czym pisac teraz bo kolejny blog pojawi sie napewno...




 Do ostatniego... naprawdę nie wierzę ze to koniec pamiętajcie: KOCHAM WAS!! :*

sobota, 19 października 2013

Rozdział 33

Kto to znów? Czy ja naprawdę nie mogę mieć spokojnego życia? Ciągle jakieś niespodzianki. Z rezygnacją spoglądam przez wizjer spodziewając się któregoś z przyjaciół. Ale to nie żadne z nich. Oczy mi się rozszerzają, a dzwonek rozbrzmiewa po raz kolejny. On… on… nie może tu być. To niemożliwe. Kolejne naciśnięcie na dzwonek sprawia że drżącą ręką naciskam na klamkę. Patrzę na niego oczami pełnymi bólu i zdziwienia.
-  Dzień dobry. – odzywa się sztucznie miłym głosem – Panna Yuki Natsu? – pyta nie czekając na odpowiedź – Chciałem z tobą porozmawiać. To ważne.
Ciągle nie wiedząc o co chodzi wpuszczam mężczyznę do środka.
- Dzień dobry – wydobywam z siebie w końcu – O czym chce pan rozmawiać? – pytam siadając za stołem w jadalni.
Nie przyszedł sam, widzę za nim tych samych dwóch osiłków co zawsze… ochrona… przed dziewczyną, która ledwo radzi sobie na W-Fie?
- Myślę ze wiesz ale wytłumaczę… - mówi spokojnym głosem i tym samym chytrym uśmieszkiem na twarzy – Otóż zauważyłem że znów zaczęłaś widywać się z moimi chłopcami – przechodzi do tematu szef ich wytwórni – Myślę że to dla nich nie korzystne, więc masz zerwać z nimi wszelki kontakt i z ich dwiema przyjaciółkami tez. Od razu uprzedzam ze jeśli tego nie zrobisz pożałujesz nie tylko ty ale także twoi bliscy. A i jeszcze jedno, nie oszukasz mnie. Pamiętaj o tym.
Patrzę tępo przed siebie nie potrafiąc wydusić z siebie słowa. Co tak właściwie się właśnie stało? To ten strach? Kiedy nie możesz się nawet ruszyć w obawie przed utartą ukochanej osoby? Drzwi trzaskają a ja ze strachem zamykam oczy, ciągle siedząc wyprostowana za stołem. Biorę do ręki telefon. Ciężko jest mi wpisać poprawny numer przez trzęsące się ręce. Nie dzwonię do nikogo z przyjaciół, ale do koleżanki ze szkoły Misaki. Proszę ją aby przekazała Mimori, żaby zabrała wszystkich i szybko do mnie przyjechała. Nie zadaję zbędnych pytań. Po prostu pomaga. Już po chwili dzwoni telefon. Wiem kto to, więc szybko się rozłączam. Piętnaście minut później szysze odgłos dzwonka. Bez wahania podchodzę do nich szeroko otwieram. O nic nie pytając wchodzą do środka kiedy już siedzimy u mnie w pokoju przy zasuniętych żaluzjach. Tłumacze im wszystko po kolei spokojnym wolnym głosem. Kiedy kończę zaczynam płakać jak małe dziecko. Ryczę jak głupia ściskając poduszkę w ramionach. Podchodzi do mnie Baekho i przytula.
- Nigdy cie nie zostawimy! – mówi pewnie, delikatnie przytulając i głaszcząc mnie po głowie.
Czułam się ich towarzystwie bezpiecznie jak nigdzie indziej na tym świecie. Czułam że nic mi nie grozi. A nawet jeśli to każdy stanie w mojej obranie, a ja w ich.
- Zostańcie u mnie na noc –mówię przez łzy łapiąc powietrze.
- Zostaniemy – odpowiada Aron.
Nie wiem ile tak siedzimy, ale to dla mnie nie ważne, po raz  kolejny wszyscy leżymy na jednym łóżku wspominając, płacząc, śmiejąc się. Minoł rok…
Nawet nie zauważyłam że przez ten cały czas leże na ramieniu Baekho. Jaka ja jestem głupia! Przecież reszta musiała się z tym czuć co najmniej dziwnie. Niby od niechcenia przesuwam się lekko w bok. Co spowodowało ze poczułam się jeszcze dziwniej. Po jednej mojej stronie leżał Baekho a po drugiej Aron. Nagle zaczęłam się przeraźliwie śmiać. Reszta szybko zrozumiała o co chodzi, i tez do mnie dołączyła. Jedynie tych dwóch nie wiedziało co nas tak rozśmieszyło. Najgorsze było to ze nie powiedziałam im o najgorszej z gróźb. Nie wiedzieli co grozi mojej rodzinie.
- Słuchajcie o czymś wam nie powiedziałam… Miałam wam nie mówić ale… tak się chyba nie da – zaczynam smutno ale i stanowczo, przy okazji podnosząc się do pozycji siedzącej – On.. on powiedział, że jeśli nadal będę się z wami widywać to pożałuję nie tylko ja ale i moja rodzina. Nie mam pojęcia co o tym myśleć.
Nikt nic nie powiedział. To było faktycznie bardziej skomplikowane niż wcześniej. Nie chodzi tylko o mnie ale tez o moją rodzinę… nigdy bym sobie nie wybaczyła gdyby coś im się przeze mnie stało. Nigdy nie byłam tak rozdarta. Jak można wybierać pomiędzy rodzina a przyjaciółmi.
- Nie możemy się poddać – szepce dramatycznie JR.
- Nigdy – odpowiadamy po kolei.

- To wszystko jest jak w jakiejś beznadziejnej książce, której autorka była niespełna rozumu. A najbardziej boli to że kiedy już zaczęło się układać, myślałeś ze może być idealnie. Ktoś staję wam na drodze, albo trzeba się pożegnać. Nigdy więcej przeprowadzek. Choć jeśli mam wybrać pomiędzy takim cierpieniem i samotnością to w ciemno biorę cierpienie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie macie pojęcie jak bardzo sie cieszę że tyle was jest :*

ZAKOŃCZENIE WESOŁE vs. SMUTNE

ps. zapraszam na moją stronę o NU'EST: <KLIK>

wtorek, 8 października 2013

Rozdział 32

- Mogę wejść? – Słyszę cichy głos Arona po drugiej stronie drzwi.

Nie wiedząc, co odpowiedzieć odsuwam się od Baekho i patrzę na niego pytająco. To jego pokój i tylko on może poczuć się teraz dziwnie. Nawet nic nie odpowiedziałam na jego wyznanie. Niebiesko-włosy wpuszcza przyjaciela do pokoju, a ja jak gdyby nigdy nic siadam na łóżku. Zamykam oczy i oddycham głęboko nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

- Przepraszam za to… Ja nie wiedziałem ze u nas jesteś i… musiałaś poczuć się strasznie… - to chyba najlepsze, co mogłam teraz usłyszeć, zrozumiał mnie…

Otwieram oczy i podnoszę wzrok tak ze patrzę wprost na klęczącego przede mną Arona. Już chyba wiem, co powinnam zrobić. Powinnam dać sobie czas. Pozwolić odpocząć od tego ciągłego bólu.

- To nic… - zaczynam, przy okazji badając zmiany w swoim głosie – chyba powinniśmy porozmawiać. W trójkę…

- Tak racja… - przyznaję cicho brunet.

- To może ja zacznę? Słuchajcie sama teraz nie wiem, co myślę. Ciężko mi i błagam was nie naciskajcie. Musicie dać mi trochę czasu, bo… bo wiem, na jaką decyzję czekacie. Nie umiem teraz powiedzieć, którego z was kocham jak chłopaka, a którego jak brata. Nie chcę was zranić i dlatego potrzebuje to przemyśleć. Dobrze? – Pytam. Ręce bardzo mi się trzęsą a serce próbuje wydostać się z klatki piersiowej potężnymi uderzeniami.

W ciszy kiwają głowami a ja jestem pewna, że mnie zrozumieli. Powiedziałam całą prawdę, bo mam już dość kłamstw. Po co owijać w bawełnę skoro taka jest prawda? Kiedy już wszystko wyjaśniamy idę na dół do dziewczyn. Ta dawno ich nie widziałam…

Z salonu przenosimy się do pokoju Mimori, ( tak Mimori), która po przeprowadzce rodziców do Japonii zajmuję tutaj pokój. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym. O błahostkach ważnych rzeczach związanych z naszym życiem. Dziewczyny wypytują mnie ciągle o pobyt w Paryżu, mówię im całkowitą prawdę. To jak mi się tam nudziło i że nie poznałam nikogo ciekawego. Dziewczyny śmiały się, że gdyby one pojechałyby do tych Francuzów to nie wiedziałyby, którego sobie wybrać. Śmiejąc się zagroziłam, Mimori ze powiem Renowi. Skończyło się na tym ze przyjaciele przekonali mnie żebym została u nich na noc, na co długich negocjacjach zgodziłam się.

Wszystko zaczęło się układać. Było prawie tak jak dawniej, z tym, że stwierdzałam ze będzie lepiej, kiedy prześpię się w salonie. Niestety nie było dane pójść spać gdyż chłopcy stwierdzili ze za długo się nie widzieliśmy. Mieliśmy oglądać film, ale nie jestem pewna czy ktoś pamięta o czy on w ogóle był… Skończyło się na tym, że mogę z ręką na sercu stwierdzić, że Ren ma ADHD. Bawiliśmy się wszyscy jak jakieś malutkie dzieci. Śmialiśmy się i przedrzeźnialiśmy się nawzajem. Nawet z Baekho i Aron wygłupiali się z nami. Około trzeciej wszyscy zmęczeni, wrażeniami z ostatnich dni usnęliśmy na rozłożonej kanapie w salonie.

Obudziły mnie krzyki i jakiś podniesione głosy. Z roztargnieniem przetarłam oczy i z przyzwyczajenia spojrzałam na telefon. Już po dziesiątej… Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozglądnęłam po jasnym pomieszczeniu, ale nikogo nie zauważyłam. Wstałam i poprawiałam moją prowizoryczną piżamę, czyli spodenki i za dużą koszulkę. Wolnym krokiem udałam się do kuchni gdzie stanęłam w drzwiach opierając się jednocześnie o framugę. Przy kuchence stał Ren z Minhyun i Jonghyun i zawzięcie o czymś dyskutowali.

- Mówiłem ci żeby ją obudzić na śniadanie!

- Nie będę jej budził wdziałeś jak słodko spała? Pewnie jest zmęczona!

Słysząc taką wymianę zdań o mało nie wybuchłam śmiechem. Co za uroczy idioci, Czu oni naprawdę nie mają się, o co kłócić? Chcąc pokazać im, że tu jestem zrzuciłam z blatu najbliżej lezącą łyżeczkę. Dźwięk metalu uderzającego o płytki od razu zwróciła uwagę chłopaków.

- O! Yuki już wstałaś! – Powiedział lekko zmieszany Minhyun.

- Ym… Tak się zastanawialiśmy, co chciałabyś zjeść na śniadanie? – Starał się uratować jakoś sytuację, Jonghyun.

Widząc jak się starają i ich słodkie zmieszane miny odrapałam ze nic nie chcę i, i tak zaraz idę do domu.

- Żartujesz prawda? Reszta nawet nie wstała a ty już chcesz uciekać? – Pyta zdziwiony udający Minhyun.

- Tak muszę załatwić sprawy związane ze szkołą. I trochę pomyśleć… - to ostatnie mówię gryząc się w język, bo wiem, że przyjaciele będą się o mnie martwić.

Ym… No to cześć! – żegnają się chłopcy.

Idę się przebrać i nieco ogarnąć po spaniu. Następnie przytulam chłopaków na pożegnanie i wychodzę. Na dworze jest naprawdę pięknie, słońce grzeję nie za mocno i wieje lekki ciepły wiaterek. Uśmiechając się pod nosem ruszyłam ulica w stronę mojego mieszkania.

Dlaczego nikt nie słyszy, kiedy krzyczę? Nie odwraca się i nie pyta, co się stało. A może to ja nie chcę, aby ktokolwiek wiedział, co we mnie siedzi. Jaki ból czuję za każdym razem, kiedy widzę moich przyjaciół. Jak bardzo boli mnie świadomość że kocham a nie mogę. Muszę wybierać pomiędzy dwoma równorzędnymi ludźmi. Jeszcze nie teraz ale kiedyś będę musiała wybrać. A wtedy… złamie komuś serce i nic na to nie poradzę.

Nagle zorientowałam się że jestem już pod budynkiem, do którego zmierzałam. Cofnęłam się o kilka kroków i weszłam do środka. Jak zawsze miałam ogromne problemy ze znalezieniem klucza w dużej torebce. Kiedy mi się to w końcu udało wpadałam do mieszkania i od razu zabrałam się za robienie śniadania. Podłączyłam telefon do głośników w salonie i włączyłam głośną muzykę. Idealnie teraz mogę wziąć się do pracy. Po zjedzonym śniadaniu postanawiam wybrać się na zakupy, bo w lodówce zaczyna świecić pustakami. Całe przedpołudnie spędzam na zakupach a następnie ich rozpakowywaniu. Około pieszej usłyszałam dzwonek do drzwi…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Coraz mniej czasu x,x 
Mam do was ogromne prośby. 
1. Jeśli to czytacie to komentujcie chociaż ten rozdział bo chcę sprawdzić ile was jest. I czy jest sens pisać. 
2. Napiszcie czy wolicie smutne zakończenie czy wesołe. :)
3. Jeśli piszecie z anonima to podpisujcie sie wtedy będę mniej więcej wiedzieć kim jesteście :)


wtorek, 1 października 2013

Rozdział 31

Do pokoju weszła jakaś krotko ścięta brunetka, która prawie ciągnęła za sobą Arona… Arona… Czułam jak łzy powolutku płyną mi do oczu, nie mogę się teraz rozkleić, nie teraz…

- No cześć Miśki! –powiedziała klejąc się jednocześnie do chłopaka.

Zniesmaczona tym widokiem i słowami dziewczyny postanowiłam zobaczyć na reakcje innych. Wydawało mi się że była bardzo podobna. Spojrzałam na JR’a który symulował wymioty i starłam się nie wybuch nać śmiechem. Na szczęście jakimś cudem bardzo szybko mi przeszło.

- O! Ciebie nie znam. –powiedziała pokazując wprost na mnie palcem – Jestem Raina a ty?

- Y-Yuki – odpowiadam nieznacznie się jąkając.

Dziewczyna pewnie wyciągnęła do mnie rękę a ja delikatnie ją ścisnęłam. Siedzimy i stoimy tak jeszcze przez chwile w zupełnej ciszy To co słyszę przyprawia mnie o ciarki na plecach. Nie wierzę własnym uszom.

- Nikt cię tu nie zapraszał wiec wynocha – słyszę z ust Ayakashi, tej słodkiej dziewczynki co wprawia mnie w osłupienie.

Wielkimi oczami patrzyłam to na Arona i Rainę to na Ayakashi.  Co się tu do cholery dzieje? Muszę coś zrobić, powiedzieć… pomóc mu jakoś…

-Daj spokój! – wypowiedziałam nadmiernie wesołym głosem, co wszystkich wprawiło w osłupienie. – To normalne że Aron zaprosił tu swoją dziewczynę…

Wszystko to mówiłam ze wzrokiem wbitym w kolana, kiedy jednak skończyłam delikatnie podniosłam głowę aby zobaczyć reakcję reszty zebranych. Większość wyglądała jakby była wdzięczna za przerwanie kłótni, która jeszcze nie zdążyła się zacząć. Ayakashi zabija mnie wzrokiem, a Aron… jednocześnie na wdzięcznego i smutnego. W duchu błagam aby ktoś wreszcie się odezwał. Nie dlaczego ale po raz kolejny łzy zaczynają napływać mi powoli do oczu. Miałam pomóc przyznałam rację tej… dziewczynie… Popatrzyłam błagającym wzrokiem na Baekho, to takie dziwne, teraz to on ma mi pomóc a z Aronem zaczęło się przez to jak mnie zranił…  

- Yuki chodź na górę… Noe wiesz do mnie… - powiedział takim tonem jak gdyby najbardziej na świecie zależało mu na wkurzeniu Arona.

Powlokłam się za Baekho do jego pokoju. Nie jestem pewna ale chyba trochę tu zmienił… Gdy tylko usłyszałam jak chłopak zamyka drzwi rozkleiłam się jak mała dziewczynka. Podszedł do mnie i mocno przytulił za co byłam mu w tej chwili ogromnie wdzięczna. Odwzajemniłam uścisk i płakałam jeszcze bardziej. Nic takiego się nie stało ale kiedy… kiedy zobaczyłam Arona z tą dziewczyną…  Na samą myśl każda cząsteczka mnie pragnie jej zrobić coś złego i bolesnego. Myśląc tak o tym mocno zacisnęłam pięści na koszulce Baekho. Do oczu napływały mi kolejne łzy, których nie byłam w stanie powstrzymać. Nienawidzę go. Bardzo. Jak jednego tak i drugiego… Ale potrzebuję… bardzo.

- Dziękuję! – mówię takim głosem że samej siebie jest mi żal.

- Cii… Nie masz za co, zrobiłbym dla ciebie wszystko. – szeptał prosto do ucha a mnie omamił zapach jego perfum.

To wyznanie zaskakuje mnie na tyle że już nic więcej nie mówię. No cóż… prawda jest taka że nigdy nie powiedziała że mnie nie kocha, nie zrezygnował… Ale czy teraz czuje to samo? Tyle się wydarzyło.

- Już lepiej? – pyta uświadamiając mi tym samym ze już nie płaczę.

- Tak. Jesteś… kochany. Dziękuję. – wyrzucam z siebie szepcząc.

- Yuki. Wiem że cię zraniłem i jest już bardzo późno, ale Kocham Cię! Musisz o tym pamiętać. Zawsze, bez względu na wszystko możesz na mnie liczyć. Gdybym mógł cofnąć czas wiele bym zmienił, nie zrobił, niektórych rzeczy. Wtedy w szpitalu pewnie uznałaś że sobie odpuściłem ale to nie tak. Nie chciałem cie ranić. Wiedziałem że będziesz szczęśliwsza z Aronem, niż ze mną.

Nic. Pustaka. J-ja nie wiem co mam powiedzieć, co zrobić. Z jednej strony to co widziałam tam na dole sprawia że moje wnętrzności się gotuję. Ale z drugiej strony kiedy tak stoję w jego objęciach…

~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że taki, ale połowę niechcący usunęłam :/ dziękuję wa za wszystko :**

KOMENTUJCIE!!!! :*