Dzwoni mama…
przecież rano z nią rozmawiałam, zdawał się być jakaś dziwna ale… Odbieram
telefon nie wiedząc że zaraz stanie się coś.
- Tak?
- Cześć Yuki. Mam do ciebie prośbę dałabyś radę dziś
przyjechać do domu? Musimy porozmawiać. – kątem oka widzę jak Aron mi się
przygląda.
- Ym. Raczej tak, pogadam z Aronem.
- Okay to pa.
- Pa.
Podchodzę do łóżka i siadam na nim ciężko, patrząc przed
siebie. Znam ten ton. Wiem co mama będzie mi chciała powiedzieć. To już tyle
razy. Pytanie tylko gdzie teraz? Tokio? Londyn? Paryż? Pewne jest to ze z dala
od przyjaciół. Od Arona.
- Coś się stało? –
pyta kucając przede mną.
- Nie… Mama chciała tylko żebym przyjechała do domu. Zawieziesz mnie? – nadal nie patrzę na niego.
- Tak pewnie! Kiedy?
- Teraz.
Zabieram rzeczy, żegnam się z przyjaciółmi, jak najdłużej
tylko mogę. Staram się opanować łzy. To jeszcze nic pewnego. Drogę do domu
pokonujemy w akompaniamencie jakiś bardzo smutnych piosenek z radia, co tylko
wszystko pogarsza. Podjeżdżamy pod dom, całuję chłopaka na pożegnanie i
wychodzę bez słowa. Zamykam za sobą drzwi i dopiero wtedy słyszę warkot
silnika, auto odjeżdża a ja szukam mamy. Znajduję ją w sypialni pomiędzy
walizkami.
- Gdzie tata? – pytam spokojnie bo już wiem co mnie
czeka.
- Pewnie załatwia bilety.
- Kiedy?
- Jutro wieczorem. – ona też mówi tym samym głosem co
zawsze w tej sytuacji, bez uczuć.
- Gdzie tym razem?
- Paryż.
- Dlaczego mi to robisz? – pytam i zaczynam płakać.
Biegnę do swojego pokoju, zamykam drzwi na klucz zsuwam
się po nich na podłogę. Próbuję otrzeć płynące łzy bo nic nie widzę, ale to na
nic. Czołgam się do wieży na drugim końcu pokoju i włączam najsmutniejszą
piosenkę jaka posiadam. Leże na podłodze i płaczę jak głupia. To nie możliwe.
Muszę ich zostawić! Moich przyjaciół… to co najlepsze w całym moim życiu. Tyle
razy się prze3prowadzałam ale nigdy, nigdy nie miałam przyjaciół. Tylko w Polsce.
Ale jak nazwać przyjacielem kogoś kogo się widuje raz na dwa lata? A teraz nie
mam nawet tego. Korea jest za daleko. Nie chcę wyjeżdżać, nie chcę ich
zostawiać. Nie chcę go zostawiać! Wciągam kartkę papieru i bez większego
zastanowienia zaczynam pisać. Kreślę parę słów. Zginam list w równą kostkę i
wkładam do śnieżno białej koperty. Tylko tak dam radę. Nie jem kolacji. Leże w
łóżku wpatrzona w sufit. Nie płaczę. Nie myślę. W końcu zasypiam. Mam piękny
sen. Nie wiem o czym ale byli tam wszyscy nawet Baekho. Uśmiecham się.
Kiedy budzę się rano nie pamiętam już nic z tego pięknego
snu. Przez cały ranek snuje się po domu zbierając moje rzeczy do pudełek,
pakując się. Około 13:00 dzwonie do Mimori, mówię jej wszystko i proszę żeby
nie zabierała ze sobą Arona. Kiedy przyjeżdżają żegnamy się, płaczemy, wspominamy. Jest strasznie. Na
dodatek Bella lata po domu cała w skowronkach. Szczęśliwa. Tak dawno nie byłam
szczęśliwa, a było tak blisko do szczęścia. Przyjaciele wychodzą, daję list
Ayakashi i proszę żeby przekazała go bratu. Przytula mnie. Ostatni raz.
Przytulam jeszcze każdego z nich. No właśnie jest też Baekho nie mówimy za dużo
żegnamy się i wszyscy jadą. Jest już 18:00 a więc czas się zbierać. Biorę
walizki i pakuję je do auta. Przez następne kilka godzin żyje jak we śnie. Jak
w koszmarze.
*Aron*
Yuki zachowywała się wczoraj tak dziwnie. Nic nie
powiedziała tylko mnie pocałowała i wyszła. Potem podobnie było z Mimori do
nikogo się nie odzywała, nawet do Rena. Teraz nikogo nie ma w domu. Wyszli gdzieś
nic mi nie mówiąc. Wszyscy wiedzą co się
dzieje tylko nie ja! Dlaczego ?! Z rozmyślań wyrywa mnie pukanie do drzwi. To Ayakashi.
- Aron… To dla ciebie Yuki kazała przekazać. – podaje mi
jakąś kopertę i zaczyna strasznie płakać.
- Co sie dzieje? – pytam zdezorientowany.
- Przeczytaj.
Otwieram delikatnie kopertę aby jej nie rozerwać, w środku
widzę zgiętą na cztery części kratkę. Otwieram ją. List. Gdzieniegdzie zamazany
łzami. Czytam.
Aron
Przepraszam że tak bez
słowa. Nie potrafię się żegnać. Nie z tobą. Wyjeżdżam, nie chce
tego ale nie mam
wyboru. Paryż to cudowne miasto ale nie bez was, nie bez ciebie.
Musisz mi coś obiecać.
Nie zapomnij o mnie… proszę…
Pamiętaj że niedługo
wszystko na pewno się ułoży.
Teraz pragnę tylko cię
przytulić ale wiem ze spotkanie było by zbyt bolesne.
Jestem taka samolubna…
Dziękuję ci za wszystko Dzięki tobie wiem że nie mogę się poddać.
Kocham cię i zawsze
będę. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Pamiętasz nasz
pocałunek w aucie? To było moje pożegnanie.
Wybacz mi to. Błagam.
Yuki
Nie to niemożliwe. To nie prawda. Nie pożegnała się. Stchórzyła!
Przejeżdżam palcem po literach i widzę jak się denerwowała pisząc to.
Delikatnie zginam list tak jak wcześniej i wrzucam Do szuflady. Zauważam że
Ayakashi ciągle tu jest. Podchodzi do mnie i mnie przytula. Chcę jej podziękować
ale żadne słowo nie przechodzi mi przez gardło.
- To było dla niej trudne, musisz zrozumieć… - mówi –
Prawie nic nie mówiła i ciągle płakała. A najgorsze jest to że mama powiedziała
jej to dopiero wczoraj.
Siedzimy tak jeszcze długo a siostra cały czas coś do
mnie mówi, ja jednak jej nie słucham. Myślę o czymś innym. Już jej nie zobaczę.
Mam zespół. Nawet jeśli tam pojadę, to co dalej? To za daleko, Paryż jest za
daleko. Teraz kiedy ona kocha mnie a ja ją. Jak to teraz będzie wyglądało nie
potrafię się uśmiechać. Już nie potrafię.
*Yuki*
Wychodzę z samolotu. Odprawa. Jazda samochodem. Oglądamy
dom. Idę spać. Budzę się. Wstaję. Ubieram się. Jem. Próbuje żyć. I tak
codziennie od 2 tygodni. Czasem jeszcze z nimi pisze, ale to już nie to samo. A
oni mają coraz mniej czasu. Mają siebie a ja nie mama nic. Aron do mnie nie
napisał. Nie wybaczył mi, zresztą nawet mu się nie dziwie. Jutro zaczynam nową
szkołę, nie popełni tego błędu po raz kolejny. Nie zaprzyjaźnię się z nikim!
Boli. A było już tak dobrze. Wszystko miało się ułożyć. Po raz kolejny dzisiaj słyszę
dzwonek telefonu, w końcu podnoszę się i postanawiam w końcu odebrać. Spoglądam
na wyświetlacz i widzę dobrze znany mi numer. Aron. Drżącą ręką wciska zieloną słuchawkę
i słyszę po drugiej stronie głos pełen ulgi.
-Odebrałaś… Cześć Yuki.
- Cześć Aron… Przepraszam ze się nie odezwałam.
- To nic… Jak ci się podoba Paryż?
- Jest całkiem… - zaczynam ale postanawiam więcej nie
kłamać – W ogóle mi się nie podoba ja chcę do Seulu! Do ciebie! – zaczynam płakać.
Wiedziałam że to się tak skończy , że nie zdołam kłamać jak
przy rozmowie z resztą przyjaciół.
- Tęsknie za tobą… Yuki…
- Też tęsknie… ale Paryż… Ta odległość jest za wielka…
___________________________________
Przepraszam za to jak wygląda ten rozdziała ale potrzebowałam napisać coś takiego. Odległość jest straszna. Dziękuję za komentarze :-*